1. |
Intro
01:40
|
|
||
Czekałem zbyt długo. Szczęk żelaza zamilkł, a Synowie Nawi zapadli w sen. Morzy mnie głód, ciebie też, prawda? Szukałem cię przez kamień, metal i czas. Teraz, opłakując horyzont, lament zamieni się w ból, a ból uczyni cię wściekłym. Tylko w twoim piórze samotnie pada fałsz, a kiedy błysk prawdy zagrzmi, zagrzmi w chórze.
Bigos & Stal to od bogów jest dar
A ojczyzna słaba kiedy pusty jest gar
|
||||
2. |
|
|||
Słyszałeś to intro przez wiele lat
Banał gatunku zaskoczę cię
Nie równo spiszę ten prosty rytm
Bo mam dysgrafię
Można powiedzieć że życie twe
Zaczęło się od niemowlęcia
Od zawsze czułeś się odmienny
Ale nie jak inni
Odrzuciłeś ciasny węzeł z nóg wolny od rad męskich ciap
A ci spętani
Spadną na tył w błocie zadeptani
Zbierzcie się
Synowie ciężkiego brzmienia
Odpowiedź wam jest znana
Trudnego pytania
Spieszcie się
Jak masywne konie z ram
Ogromny tętni galop
Na otwarcie bram
Nabrałeś pędu w skrajny kierunek
Obrączka cap nie zatrzyma cię
Jesteś zbyt butny by się zagapić
Masz na oczach klapki
Odrzuciłeś dorosły świat fantazji kobiecych
Szmat drogi przebędziesz
W podróży sam wierzchołek zdobędziesz
Zbierzcie się
Synowie ciężkiego brzmienia
Odpowiedź wam jest znana
Trudnego pytania
Spieszcie się
Jak masywne konie z ram
Ogromny tętni galop
Na otwarcie bram
Dotrę do celu zobaczę w schwał
Jak kopyta biją pedały w cwał
Zamacham grzywą zarżnę bez tchu
Pokarzę wy kuce że jestem tu
Zbierzcie się
Oh spieszcie się
Synowie ciężkich brzmień
Zbierzcie się
Synowie
Oh Spieszcie się
Do bram / Na otwarcie bram
|
||||
3. |
Bigos & Stal
06:42
|
|
||
Niech zagrzmi gitar strun
Potężna melodia co porwie tłum
Wiodąca w uszy boląca
Nie będziecie już stać
Gdy wzmacniacz na tuzin zacznie grzać
Okraście piec na dwanaście
Czy już słyszysz przodków śpiew
Z instrumentami pośród drzew
Neandertalska marszczysz brew
Zakładasz czarną maskę wyjmujesz miecz
I rozpalasz ogień na ostatnie wezwanie
Bigos i stal to od bogów jest dar
W twej wolnej krwi mocy jest żar
Bigos i stal to od bogów jest dar
Tylko w tobie przetrwa
Bigos i stal to od bogów jest dar
W żołądkach brzmi i na ostrza pal
Bigos i stal to od bogów jest dar
Wy lewackie ścierwa
Bigos i stal to od bogów jest dar--
*Gdzie na oddech przerwa?
--
Nie potrzebuje
Z serca wyciskam tlen
Żeby stworzyć wspaniały dźwięk ten
Piękny ton jak Bruce Dickinson
Oh WhaAaAaAa!
Tętnice poi gniew
W twoich soja w moich płynie krew
Gorąca żelazem pachnąca
Czy już słyszysz przodków śpiew
Z instrumentami pośród drzew
Neandertalska marszczysz brew
Zakładasz czarną maskę wyjmujesz miecz
I rozpalasz ogień na ostatnie wezwanie
Bigos i stal to od bogów jest dar
W twej wolnej krwi mocy jest żar
Bigos i stal to od bogów jest dar
Tylko w tobie przetrwa
Bigos i stal to od bogów jest dar
W żołądkach brzmi i na ostrza pal
Bigos i stal to od bogów jest dar
Wy lewackie ścierwa
Stal!
Stal!
[solo]
Choć wiem że nigdy nie wejdę
Na dużą scenę gdzie gra Iron Maiden
Wyrzucili podanie
Lecz patriotyczny napiszę tekst
Prawdziwy motyw schowam w podtekst
I rozpalę ogień na ostatnie wezwanie
Bigos i stal! Bigos i stal!
Bigos i stal to od bogów jest dar
W żołądkach brzmi i na ostrza pal
Bigos i stal to od bogów jest dar
Wy lewackie ścierwa
Bigos i stal to od bogów jest dar
W twej wolnej krwi mocy jest żar
Bigos i stal to od bogów jest dar
Tylko w tobie przetrwa
Bigos i Stal to od bogów jest dar
A ojczyzna słaba kiedy pusty jest gar
|
||||
4. |
Ciało W Ciało
03:38
|
|
||
Wrzucony w ruch ciał ucieka
Ryczał bo organ nie zwleka
Mosh pit z czczym obrotem
Wypełnij potem
Czy taniec godowy śmierci gotowy
Gdzie pójdziesz
Nie pójdziesz
Zbyt wiele się zebrało
Teraz wejdzie ciało w ciało
Gdzie pójdziesz
Nie pójdziesz
Muzyki się zachciało
Teraz z kości zejdzie ciało
W krąg złocony łokieć pociął
Mięso w ten czerwony kocioł
Jak oko jupitera
Ludzi zwieracz
Taniec godowy śmierci gotowy
Gdzie pójdziesz
Nie pójdziesz
Zbyt wiele się zebrało
Teraz wejdzie ciało w ciało
Gdzie pójdziesz
Nie pójdziesz
Muzyki się zachciało
Teraz z kości zejdzie ciało
Gdzie pójdziesz
Nie pójdziesz
Zmosznujesz się za śmiało
Kawał z boku ci zerwało
Gdzie pójdziesz
Nie pójdziesz
Muzyki się zachciało
Teraz z kości zejdzie ciało
Gdzie pójdziesz
Nie pójdziesz
Zbyt wiele się zebrało
Teraz wejdzie ciało w ciało
Gdzie pójdziesz
Nie pójdziesz
Muzyki się zachciało
Teraz z kości zejdzie ciało
|
||||
5. |
Bogowie
04:33
|
|
||
Zaśpiewam na cześć moich braci poległych w walce
Język mój nagnę mocarnie w zajadłej wardze
Wytkniesz mi palcem prostotę potwierdzę i wzgardzę
Znajdę miejsce dobrze skryte gdzie zatarł się szlak
I trudno dojść
Na cmentarzu wzniosę hołd
Bogowie czemu was dla mnie zabrakło
Świece gasną na grobach mych przodków
I zniosę chłód błądząc w ciemnościach sam
A kiedy głos w mogile przewróci wszystkich na prawo
Z nawi się zjawi duch sekret wyjawi
Temu co ją zabawi
Na cmentarzu wznoszę hołd
Bogowie czemu was dla mnie zabrakło
Świece gasną na grobach mych przodków
I zniosę chłód błądząc w ciemnościach sam
Za moim prostym słowem
Na bok odciążyj serce
Na cmentarzu wzniosłem hołd
Bogowie czemu was dla mnie zabrakło
Świece gasną na grobach mych przodków
I zniosłem chłód błądząc w ciemnościach sam
Bogowie czemu was dla mnie zabrakło
Świece gasną na grobach mych przodków
I zniosłem chłód błądząc w ciemnościach sam
|
||||
6. |
Biała Syrena
05:37
|
|
||
Na mych barkach doskwiera serce bóle i wina
W dźwięk kołysze znowu dziewczyna piana i ja
Spływamy w dwóch różnych falach
W ten soniczny sztorm
Po śladach żalem zgniecionych
Tym dysonansem który stworzyłaś
Biała syreno nas dwoje
W natchnień wirze oscyluje
Nasze życia nastroje
Biała syreno na topie
Ty szczytujesz ja się topię
Ulotna weno oboje wydarci gdy z gniazda wykąpie prąd
Na dnie wytrzymaj napięcie bo rozrywa szpon ton
Skąd mogłem wiedzieć że tryton poderwie syrenę
Kończyny w dwóch różnych łuskach
Przez liczne volty
To nie mój najlepszy wybór
Zrażony fałszem wszystko wzburzyłem
Biała syreno nas dwoje
W natchnień wirze oscyluje
Nasze życia nastroje
Biała syreno na topie
Ty szczytujesz ja się topię
Ulotna weno oboje wydarci gdy z gniazda wykąpie prąd
Dłonie na tafli dryfują
Bo i nie ma co trzymać
I dotykam dna twej barwnej mielizny czując po raz ostatni że
Biała syreno nas dwoje
W natchnień wirze oscyluje
Nasze życia nastroje
Biała syreno dochodzę
Ty spadasz ja rozwodzę
Ulotna weno oboje wydarci
W tonacji uparci gdy interwał czarci zabiera mnie z twego gniazda
|
||||
7. |
Pan Runa
06:06
|
|
||
Przemierzam pole przez mrok w oddali gra muzyka
W kałuży widzę mą twarz i pewność siebie znika
Omijam martwe korzenie ludzkie cienie
I zaschłe nasienie
Docieram do żółtoziem biedny gdzie gleba klei
Wypuszczam moc w nadziei by zostać królem kniei
Pocieram swędzący krzew daję komarom krew
Dary przyjęte
Głęboko w lesie
Zrodzę wieżę nienawiści
Podeprę tyły z liści
Ofiara ziści
Groźne zwierzę i władczy zew
Wystarczy korona drzew
Na dworze przemykał
Panując nad runem
- Pnę się w słowiańskim sadzie
Gromadząc oręże driadzie
Posiłki wyrzekał
Wygrywał do końca
- Oddam za was moje zdrowie
Gdy natura się wypowie
Gotowy na jednego w kolejce silniejszego
Naleję pierwszego ale tego najmniejszego
W sakwie dzwoni złoto
Tylko po to by oblać triumf
Tysiące świateł i drzwi gdzie wąż blokuje przejście
Napój wchodzi do głowy rzucę kubek przed wejście
Zamek zepsuty atmosfera dzika
Ogarnia panika
Wypowiem wojnę
Jednym słowem wypierdalać
Z porcelany tron jest mój
Wzniosę berło
Wydam rozkaz poleci monet deszcz
I zakupnie pójdę bój
Na dworze przemykał
Panując nad runem
- Pnę się w słowiańskim sadzie
Gromadząc oręże driadzie
Posiłki wyrzekał
Wygrywał do końca
- Oddam za was moje zdrowie
Gdy natura się wypowie
W komnacie zarykło
Mu szli wielką zdradą
-Bronie wyły rezonansem
Powodem był wstrząs balansem
Posiłki wyrzekał
Wygrywał do końca
- Oddam za was moje zdrowie
Gdy natura się wypowie
|
||||
8. |
Dzisiaj
11:00
|
|
||
Dziecko z woli zacznie wyprawę dziedzicząc ambicję Ayreon
Spadek wartości sentymentalnej skrywa bogaty rejon
Mą stopą zasieję pól len wyrosną ręce łapiące
Kwiatu płat porywa wiatr
Podaję dłoń
Czy dołączysz do mnie by zdobyć wspomnienia na skraj świata
Czy w całunie z flagi przykryjesz me skronie w kazamatach istnienia
Dzisiaj wyruszam by zmienić kraj w mój miecz
Dzisiaj pogonię szkodnika i chwasta precz
Dzisiaj zapiszę mym piórem czerń w notes
Dzisiaj dzisiaj dojrzewa męż
Ostatnie podgrzanie odprawiam w sakrament duszę ciszy minutą
Przepisy złamię pycha osiągnie smak palący z kwaśną nutą
Tylko jak zjesz pójdziesz w bitwę na żarty skosztuj moją ostrą stal
Będzie piekło i na metal lica
Popłynie łza
Czy dołączysz do mnie by zdobyć wspomnienia na skraj świata
Czy w całunie z flagi przykryjesz me skronie w kazamatach istnienia
Dzisiaj wyruszam by zmienić kraj w mój miecz
Dzisiaj pogonię szkodnika i chwasta precz
Dzisiaj zapiszę mym piórem czerń w notes
Dzisiaj dzisiaj dojrzewa męż
Mój kraj taki piękny
Pełen kurew jest i biednych
Wy lewackie ścierwa
Nasz kraj taki piękny
Pełen kurew jest i biednych
Nasz kraj taki piękny
Pełen kurew jest i biednych
Kiedy skończę spragniony chwal
Owoc mej pracy wznosząc sztandar
Spełnię mą rolę odejdę w dal
Będę żył pisząc
Dzisiaj wyruszam by zmienić kraj w mój miecz
Dzisiaj pogonię szkodnika i chwasta precz
Dzisiaj zapiszę mym piórem czerń w notes
Dzisiaj dzisiaj dojrzewa męż
Kiedy skończę spragniony chwal
Owoc mej pracy wznosząc sztandar
Wypiję mleko wapń to metal
Ogarnę pokój porzucę żal
Spełnię mą rolę odejdę w dal
Zmienię ten świat pisząc
Bigos & Stal
|
Streaming and Download help
If you like Rafał J. Sadowski, you may also like:
Bandcamp Daily your guide to the world of Bandcamp